Author Message
thornister
PostPosted: Fri 18:52, 19 Sep 2008    Post subject:

masz 24h na nastepna czesc :P
jak nie to pk :P
a i jak exam ?
Hall
PostPosted: Fri 18:35, 19 Sep 2008    Post subject:

nie spodziewalem sie takiej publicznosci :D ale chyba se jajca robicie <wstydnis> nastepna czesc jak do niemiec pojade:D
Errindiel
PostPosted: Fri 15:12, 19 Sep 2008    Post subject:

mniamu¶ne, chcemy wiecej :)
Mortag
PostPosted: Fri 14:44, 19 Sep 2008    Post subject:

Wypas :D
thornister
PostPosted: Fri 13:39, 19 Sep 2008    Post subject:

dawaj dalej, dawaj..... :D
Hall
PostPosted: Fri 8:49, 19 Sep 2008    Post subject: Ihlay- Historia na nowo pisana

Bylo pochmurne popoludnie gdy zakapturzona postac przechodzila przez szare bramy Gludin. W miescie unosilsie zapachmorskiej bryzy a zachodni wiatr niosl za soba ziarenka plazowego pisaku wraz z ciezkimi burzowymi chmurami. Wedrowiec udal sie prosto do karczmy, podszedl; do karczmarza i zamówil goraca zupe i pieczen z wieprza. Sporzywajac posilek byl on tematem wielu wyszeptanych rozmow, nie wiadomo do dzis dlaczego, czy przez pozna pore w ktorej przybyl czy tez tajemniczosc jaka za soba niosl, albowiem w okolo wedrowca unosila sie niespokojna sila niby cien unoszacy sie za wedrowcem, cien niezalezny od slonca.Odpoczywajac po posilku wedrowiec wyciagnal mape i obral nastepny cel swej wyprawy. Udal sie w kierunku zachodniej bramy i sciezka udal sie na zachod. Noc zagoscila na niebie w calej okazalosci. Wiatr sie wzmogl i w powietrzu zamiast ziarenek piasku unosily sie krople deszczu, spadajac z nieba z coraz wieksza czestotliwoscia. Wedrowiec owinal sie oponcza i postanowil nie przerywac wedrowki, parl dalej naprzod kierujac sie traktem na polnocny zachod w kierunku Aboned Camp gdzie mial zamiar rozmic obozowisko. Deszcz ustal; na trakcie pozostaly kaluze i dzdzownice wychodzace z ziemi. Na niebie zaczelo wschodzic slonce, a spiew ptakow symbolizowal poczatek nowego dnia, dnia owiele cieplejszego niz poprzedni. Na horyzoncie pojawily sie gory, pomiedzy ktorymi umieszczony byl Aboned Camp. W myslach wedrowca pojawil sie obraz z przeszlosci gdy kilka lat temu wraz z przyjaciolmi przybyl tu polowac na Ol-Mahumy ktore niepokoily mieszkancow okolic.
Zagubiony w swych myslach, wedrowiec stracil poczucie czasu i nie zauwazyl ze slonce zagoscilo na zenicie. Naciagnal na twarz kaptor gdyz jego oczy ranione byly promieniami slonca. Deszcz opoznil jego wedrowke ale po czasie znalazl sie w zaplanowanym miejscu. Dech w piersi zapieral gdy mozna bylo ujrzec potezne,zielone masywy goskie i niewielka doline pomiedzy nimi. Wedrowiec rozbil malutkie obozowisko przy drzewie. Zdjal swoja oponcze ktora ukazala burze bialych wlosow, ciemna barwe skory i to co najdziwniejsze, oczy , barwy krwistoczerwonej. U pasa powioeszony mial miecz, jedyny orez jaki posiadal, z oponczy zrobil prowizoryczny namiot by skryc sie przed promieniami slonca, zdjac ubranie by je wysuczyc i polozyl sie na trawie. Po kilku godzinach odpoczynku postanowil wyruszyc jeszce za dnia. Odzial sie w suche juz ubrania i ruszyl dalej traktem na polnocny wschod. Ptaki spiewaly wesolo swoje melodie niczym elfy na swej uczcie upojone napitkami az w koncu znowu nastal mrok. Tym razem Ksiezyc schowal sie za chmurami i jedyne co po nim pozostalo to lekka jasna luna. Wedrowcy brakowalo towarzystwa jak za dawnych lat , lecz cien przeszlosci nie dawal mu spokoju jak w pewnym momencie wszyscy przyjaciele odwrocili sie od niego. Szare mysli przykryly szarosc panujaca w okolo. Gdy otrzasl sie z mysli zauwazyl ze wkroczyl do zburzonej wioski. Zgliszcza domow pokryte byly juz mchem a na ziemi lezaly szczatki kosci i zwloki. Ciekawy miejsca wedrowiec parl na przod, po kilkunastu krokach uslyszal on niezrozumiale mu slowa. Szedl zobaczyc ich zrodlo, wychylil sie z za rogu domu a tam ujrzal w oddali dwie postacie nad nimi trzy wielkie nietoperze. O dziwo dwie postacie walczyly ze soba, a nietoperze pozostaly chwilowo w bezruchu. Podszeld blizej i ujrzal ze jedna z postaci jest chuderlawej postury ork, druga zas sylwetka byl kosciotrup. W momencie gdy kosciotrup padl pod naciskiem poteznego uderzenia buzdygana ork zaczal biec w kierunku wedrowca,a trzy potezne nietoperze lecialy za nim. Ze spokojem wedrowiec zebral w sobie odrobine swej magicznej mocy i cien w okol niego sie zmaterializowal w postac wielkiego, grubego, pozbawionego nóg brzydkiego demona. Ork w strachu zaczal uciekac w przeciwnym kierunk, lecz na polecenie wedrowca demon urzyl jednego ze swych zaklec i w jednej sekundzie nietoperze zmienily cel na demona. Padl drugi rozkaz i wtedy demon raniac siebie uleczyl Orka. Tym razem wedrowiec urzyl zaklec leczacych skierowanych na demona by mogl on przyjac serie ciosow nietoperzy. Wedrowiec nasteopnie rzucil kilka zaklec offensywnych i wielkie plonace kule polecialy w kierunku nietoperzy, a demon zaczal wywijac ogromnymi lapami. Zapachj palonej skóry unosil sie w powietrzu a niezdolne do ucieczki jak i walki nietoperze padly bezbronnie na ziemie na ziemie. Wtedy wedrowiec dobyl miecza i przebil serca nietoperzom. Zaraz po walce demon rozplynal sie w powietrzu. Ork podszedl do wedrowca i uklonil sie. Wedrowiec zdjal kaptur i odwzajemnil uklon i rzekl:
Witaj strudzony wedrowcze, coz sprowadza cie w te strony
Ork usmiechniety odrzekl:

Jestem Hagrsh, moj mentor wyslal mnie tu,bym przyniosl mu trzy galki oczne nietoperzy i klykcie szkieletu by stawic czola kolejnym tajnikom orczej magii. Jakie jest twe imie Panie ?
Wedrowiec usmiechnal sie jeszce szerzej do orka i odrzekl
Jestem Ihlay wladca cienia i demonow znany takze pod wieloma innymi imionami jak i wieloma innymi cialami, wyruszylem z Gludin w kierunku Gludio. Jak na twoje szczescie zabladzilem i znalazlem sie tutaj. Po czym rozejrzal sie i sie rozezmial.Mial bys mi ochote towarzyszyc mi w podrozy i sluzyc jako przewodnik?? Ja w zamian zaoferuje ci ......
I w tym momencie na niebie pojawila sie ogromna jasnosc, z sekundy na sekunde robilo sie coraz cieplej, gorecej. Pewien moment skora parzyla miesnie, a miesnie palily kosci. Ostatni widok jaki Ihlay- Drow ujrzal i utknal mu w pamieci to odbicie ogromnej ognistej kuli odbijajacej sie w oczach Orka i ogromny huk i wybuch. Po czym nastala nicosc. I niespokojny duch wedrowal po wielu wymiarach szukajac ciala dla siebie. I znalazl.....




------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje ze sie w miare podoba :) tak zabijalem czas w Niemczech :) ale jesli jest zle nie krytykujcie tego za mocno bo sie zamkne w sobie :D ... a nawet jak jest zle dopisze dalej :D


Powered by phpBB